Pierścień z papieru
DESZCZ
Niektóre sprawy zapamiętuje się w życiu na zawsze. Pamietam na przykład jeden deszcz. Musiałem być przez jeden dzień w tym miejscu, obcym, nieznanym mi dotąd, byłem tam przez cały dzień i deszcz padał przez dzień cały, i zaledwie ustał nad wieczorem. Kiedy przyjechałem tam rano, wcześnie, to przyjechałem już za tego deszczu. To było lato i ciepło i nic właściwie nie dolegało owego dnia, tylko deszcz. Było zielono, jasna zieleń wczesnego lata, jasna, srebrzysta, i dlatego srebrzysta, że była zaciągnięta szarugą tego deszczu. Na stacji kolejowej trzeba było poczekać, może na to ażeby ten deszcz trochę przestał tak padać bo nie było nan rady, deszcz ulewny, ciągły. Potem jak miałem tam pobyć cały dzień, to i przyzwyczaiłem sie do tego deszczu, jakby należał on do krajobrazu, jakby tu nie miało nigdy być co innego tylko deszcz. Bo ani przedtem tam nie byłem nigdy ani potem. Mogłem sie domyślać jak tam było za sucha, za pogody i słonca, ale wtedy kiedy byłem to był deszcz i zielono. Pamiętam zieleń tego miejsca,
jakby zieleń ta, jak farba przez ten deszcz rozpuszczona, zafarbowała wszystko na zielono. Powiedziałem tu przedtem "szaruga". Otóż nie, nie była to szaruga. Było coś świeżego, żywego w tym deszczu, padał prosto, nie zacinał, nie zalewał szyb okiennych ani ścian, ale w jakiś stanowczy, zdecydowany sposób gdzie tylko było obrócić oczy leżał pionowo na tym zielonym krajobrazie z zieleni drzew. Byłem tam wtedy przez cały boży dzień. I było tam pusto, bo i deszcz, wiec wtedy ludzie się chowają, i poza tym był to jeszcze półsezon, więc tych ludzi mało. A więc opustoszałe ?wirowane chodniki, "deptaki", nie żwirowane ale wysypane żużlem, to pamiętam, sztachety domów i willi, cienisto od drzew wysadzających te ulice, rynny chlustające wodą deszczową, mokre liście. Czasem przelatywał jakiś milczący ptaszek i to było całe życie, lot skośny ptaka z jednego mokrego schroniska w inne. Nawet nie pamiętam jakie tam było niebo, bo wszędzie były drzewa i przysłaniały je. Nie było także ani powiewu, może zaciągnęło chmurami i
musiały się wypadać i wtedy nie miało go być więcej, tego deszczu.