Telewizyjna gwiazda i politycy w bunkrze. "Pokój" jest o "moherach", "pisiorach" i pogardzie

Polacy i Polki nigdy się nie pogodzą, bo gotowi są kłócić się o każdą rzecz - taka jest wymowa mocnego, publicystycznego spektaklu Szczepana Twardocha i Roberta Talarczyka w krakowskim Teatru im. Słowackiego.

"Pokój", fot. Bartek Barczyk"Pokój", fot. Bartek Barczyk
Źródło zdjęć: © Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie
Przemek Gulda

Takiego spektaklu jeszcze w Polsce nie było. To bardzo aktualna, publicystyczna refleksja nad stanem rzeczy w kraju: wojną polsko-polską, krańcową polaryzacją, kłótniami o wszystko, o sprawy ważne i kompletnie nieistotne. To przeniesiony na scenę fabularyzowany felieton, w którym wyraźnie pobrzmiewają wątki, tematy i refleksje znane z wcześniejszej twórczości jednego z najpopularniejszych polskich pisarzy. Pobrzmiewa tu nawet, choć na zdecydowanie dalekim planie i w mocno autoironicznym wymiarze, bardzo mu bliski motyw śląski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity

Twardoch - autor i współreżyser

Szczepan Twardoch występuje w "Pokoju", najnowszym spektaklu krakowskiego Teatru im. Słowackiego, w dwóch rolach, w których co najmniej jedna jest dla niego nowa i bardzo nieoczywista. Bo o ile na potrzeby teatru zdarzało mu się już pisać, w roli współreżysera pojawia się po raz pierwszy. Staje u boku doświadczonego twórcy, Roberta Talarczyka, na co dzień - dyrektora Teatru Śląskiego.

Ich wspólne dzieło to political fiction - konwencja niemal modna w dzisiejszym polskim teatrze. Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości, w okolicach roku 2029, w podziemnym bunkrze. Telewizyjna celebrytka (w tej roli Dominika Bednarczyk) zaprasza do niego delegacje dwóch stron wyniszczającej wojny domowej, która od jakiegoś czasu trwa w Polsce. To próba pogodzenia zwaśnionych stron.

"Pokój", fot. Bartek Barczyk
"Pokój", fot. Bartek Barczyk © Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie

Krwawa linia podziału Polski

W kolejnych scenach, ze wspomnień uczestników i uczestniczek rozmów pokojowych wyłania się obraz tego, co się stało i kto jest kim. Nietrudno domyślić się powiązań z obecną sytuacją w Polsce, a nawet z najważniejszymi politykami czy partiami. I choć Twardoch nie pisze tego do końca wprost, jego wersja przyszłych wydarzeń jest dość jasna: dzisiejsza władza nie uznaje wyników wyborów prezydenckich i obsadza to stanowisko własnym kandydatem, w odpowiedzi i w obronie wybranego prezydenta w Warszawie rozpoczyna się militarny zamach stanu.

Po pierwszych sukcesach puczystów, jednostki wierne rządowi opanowują jednak stolicę, a potem w Białymstoku dokonują krwawej rozprawy z buntownikami. Ich wojska bronią się już tylko na wąskim skrawku ziemi, na południowym wschodzie kraju, koncentrując się przede wszystkim wokół Lublina.

Jednym z głównych elementów scenografii jest wisząca z tyłu sceny wielka mapa Polski - pozycje walczących stron odgrodzone są na niej w wymowny sposób: krwawoczerwoną kreską.

"Pokój", fot. Bartek Barczyk
"Pokój", fot. Bartek Barczyk © Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie

Najpierw słowa, potem strzały

Twardoch w swoim mocnym tekście skupia się przede wszystkim na dwóch sprawach, na dwóch aspektach konfliktu polsko-polskiego. Opowiada o jego wymiarze prywatnym i publicznym.

Bohaterami pierwszego z tych planów są zwykli ludzie, wplątani w krwawy konflikt, do którego sami się przyczynili swoimi działaniami. Przy stojącym na scenie stole negocjacyjnym, po dwóch jego stronach, zasiadają m.in. dwaj przyjaciele z dzieciństwa, których drogi rozeszły się po szkole. Jeden - w pewnym uproszczeniu - reprezentuje uśmiechnięte elity, drugi - ludzi, którzy nie urodzili się w uprzywilejowanych rodzinach i całe życie czuli się traktowani gorzej, a momentami wręcz upokarzani. W tekście pojawiają się znane z debaty publicznej obraźliwe określenia: "mohery", "janusze", "pisiory", pojawia się też w tym kontekście mocne słowo: pogarda.

Bohaterowie spektaklu wyrzucają sobie przewiny z przeszłości, uświadamiając widowni, a chyba także i sobie, jak niewiele brakowało, żeby zgodnie współpracowali ze sobą, zamiast do siebie strzelać.

To nie prawda, to tylko nasza własna propaganda

W spektaklu mocno dostaje się także polskiej klasie politycznej. Twardoch bezlitośnie punktuje i piętnuje jej kolejne działania i strategie, które owocują nieustannym wzrostem poziomu napięć społecznych.

Z obu stron negocjacyjnego stołu padają znamienne słowa, pokazujące, że politycy z pełną świadomością kłamią i wypaczają rzeczywistość, byle tylko móc zrealizować swoje cele. "To jest nasza propaganda, czyli nieprawda" - mówi jeden z bohaterów, uświadamiający innemu, że świat zupełnie nie wygląda tak, jak w politycznych "przekazach dnia".

Rozdźwięk między pojawiającymi się w sferze publicznej komunikatami a prawdą, między odgrywaniem oficjalnych ról a byciem zwykłymi ludźmi z życiowymi problemami, jest jedną z osi dramaturgicznych tego spektaklu.

Kłótnia o nic

Z teatralnego punktu widzenia to dzieło zbudowane za pomocą mocnych, prostych środków: dzieje się na dwóch planach, oddzielanych bardzo skutecznie grą świateł. Kolejne etapy rozmów pokojowych przedzielają obszerne monologi, w których kolejne postacie opowiadają swoje indywidualne historie. To momenty, w których aktorzy i aktorki mają najwięcej do zagrania: te sceny bywają bardzo dynamiczne, pełne skrajnych nastrojów.

Twardoch nie zostawia w swoim tekście żadnej nadziei, choć przez moment wydaje się, że pojawi się na nią miejsce. Oto bowiem, na skutek zagrożenia z zewnątrz, obie strony jednoczą się w obliczu wspólnego wroga. Nie na długo jednak - końcowa scena pokazuje, że powodem kłótni może być - rozumiane w bardzo przewrotny, choć nader dosłowny sposób - każde g..no. Głupota tej kłótni o nic, groteska ostatniej sceny spektaklu sprawiają, że z "Pokoju" wychodzi się w dużym niepokoju. O dalszy los Polski i polskiej wspólnoty. W tym sensie ten spektakl to nie tyle satyra polityczna, co raczej bardzo poważne ostrzeżenie.

Sekta i "Syreny" wśród hitów Netfliksa, mocne sceny w "I tak po prostu", genialne "Mountainhead" i wielka wojna gigantów w kinach. Co dzieje się w "Mission Impossible" i ile tam Marcina Dorocińskiego? O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu: WP Kultura
Wybrane dla Ciebie
Sarsa: jestem dziwna i trudna - dla mnie to komplement [WYWIAD]
Sarsa: jestem dziwna i trudna - dla mnie to komplement [WYWIAD]
Drew Struzan nie żyje. Stworzył legendarne plakaty do filmów
Drew Struzan nie żyje. Stworzył legendarne plakaty do filmów
Paryż w sercu Warszawy. 11. edycja Gali French Touch – La Vie en Rose
Paryż w sercu Warszawy. 11. edycja Gali French Touch – La Vie en Rose
Koniec pewnej epoki. MTV wyłączy nadawanie
Koniec pewnej epoki. MTV wyłączy nadawanie
(A)Polityczna hańba Eurowizji. Koniec udawania walki o wolność? [OPINIA]
(A)Polityczna hańba Eurowizji. Koniec udawania walki o wolność? [OPINIA]
Maciej Musiał dołączył do akcji "Ostatni dzwonek". Ważny apel do wszystkich
Maciej Musiał dołączył do akcji "Ostatni dzwonek". Ważny apel do wszystkich
Obraz Basquiata zadebiutuje na aukcji. Oczekuje się rekordowej ceny
Obraz Basquiata zadebiutuje na aukcji. Oczekuje się rekordowej ceny
Taylor Swift świętuje kolejny rekord. Ma wielkie powody do dumy
Taylor Swift świętuje kolejny rekord. Ma wielkie powody do dumy
EBU wycofuje listopadowe głosowanie ws. udziału Izraela w Eurowizji. Decyzja zapadnie w grudniu
EBU wycofuje listopadowe głosowanie ws. udziału Izraela w Eurowizji. Decyzja zapadnie w grudniu
Amerykański debiut Jana Komasy. Jego "Rocznica" zaskakuje proroczą wizją
Amerykański debiut Jana Komasy. Jego "Rocznica" zaskakuje proroczą wizją
Spektakl "Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie" w Teatrze Stu w Krakowie: Wyprasowana Polska i niewyżyta "inteligencja" [RECENZJA]
Spektakl "Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie" w Teatrze Stu w Krakowie: Wyprasowana Polska i niewyżyta "inteligencja" [RECENZJA]
Warszawa stolicą kina. Rusza 41. Warszawski Festiwal Filmowy
Warszawa stolicą kina. Rusza 41. Warszawski Festiwal Filmowy