Z Kossakówki na Dziedzinkę

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Gdyby dzieci mogły sobie wybierać rodziców, ta książka zapewne by nie powstała. Bo czy ktoś chciałby z własnej woli przyjść na świat w takiej rodzinie?

On – syn i wnuk sławnych i wielbionych artystów malarzy, niedorównujący żadnemu z nich ani talentem, ani charyzmą, ani nawet aparycją (podobieństwo do Wojciecha na zdjęciach jest oczywiste, ale nie widać na nich, że Jerzy jest niższy i tęższy), za to dziedziczący po ojcu wysokie mniemanie o sobie, rozrzutność, sybarytyzm i skłonność do skoków w bok. Ona – podobno zakochana do szaleństwa w swoim wcześniejszym pracodawcy (była jego asystentką), ale może bardziej w sobie – może postać znanego malarza miała być, obok zgrabnych sukien, kołnierzy z lisa, perfum, kolejną ozdobą chłodnej i wytwornej blondynki, dodać splendoru jej nazwisku, wprawdzie też szlacheckiemu, ale bez jakichś wybitnych konotacji (bo trudno za takie uznać spowinowacenie, przez siostrę babki, z… kanclerzem Bismarckiem)? Ich romans kwitł w najlepsze, kiedy umierała pierwsza żona Jerzego, już kilka lat wcześniej faktycznie (choć nie prawnie) przezeń porzucona, a ledwie się nad nią zamknęło wieko trumny, szczęśliwa para stanęła na ślubnym
kobiercu. A potem miał się narodzić czwarty Kossak, dziedzic sławnego nazwiska i podupadłego majątku, a może i – choćby mniejszego – talentu. Zamiast niego niebiosa zesłały Jerzemu i Elżbiecie trzy dziewczynki. Dwie pierwsze nawet nie odczuły tego, że przyszły na świat w czasie okupacji – skończyła się, zanim były na tyle duże, by cokolwiek z niej zapamiętać, zresztą w Kossakówce echa wojny były zgoła nikłe – odczuły za to solidnie brak rodzicielskiej miłości, ba, żeby tylko miłości, nawet najbanalniejszych czułych gestów; trzeciej udało się uniknąć tego przykrego doświadczenia, zmarła bowiem w kilka dni po urodzeniu. Glorię i Simonę rodzice zaczęli zauważać, gdy przyszła pora na wychowanie, albo raczej tresurę, i to w pejoratywnym tego słowa znaczeniu; psom państwa Kossaków pewnie rzadziej obrywało się pejczem, a i mniej je obowiązywało zasad, za których umyślne czy przypadkowe naruszenie można było dostać lanie… Azylem dziewczynek był stary, zapuszczony ogród, w którym mała Simona spędzała całe godziny na
obserwowaniu ptaków i owadów. Cisza i bliskość przyrody – oto to, co się stało jej sposobem na życie…

Zanim jednak mogła świadomie ten sposób zrealizować, czekała ją jeszcze długa i wyboista droga. Jeszcze za życia ojca wyraźnie pogorszyła się sytuacja materialna rodziny – przełom lat 40 i 50 nie był to czas popularności portretów konnych i scenek z polowań – a po jego śmierci Elżbieta z córkami żyły w ubóstwie, nie chcąc wyprzedawać wartościowych pamiątek po dziadkach i pradziadkach. Zabiedzona i zaniedbana Simona orłem naukowym też nie była – patrząc na trójkę z biologii na świadectwie maturalnym i na oceny z dwóch pierwszych lat studiów biologicznych (podjętych po nieudanych egzaminach do szkoły teatralnej i na historię sztuki, po roku studiów na polonistyce i dwóch latach pracy w Instytucie Zootechniki) trudno uwierzyć, że to ta sama osoba, która trzydzieści parę lat później otrzyma tytuł profesora… Skrzydła rozwijała stopniowo: najpierw coraz lepsze oceny z kolejnych, już specjalistycznych przedmiotów na studiach, potem oryginalna praca magisterska i wreszcie ucieczka z domu pełnego przykrych wspomnień
do miejsca, gdzie była tylko ona i surowa, dzika przyroda (i jeszcze ktoś, kto dopiero z czasem stał się dla niej ważny). A potem to już była ta Simona Kossak, którą znali wszyscy polscy pasjonaci przyrody, jeśli nie osobiście, to z wywiadów w prasie czy radiowych pogadanek – zapalona badaczka zwierzęcych obyczajów i zachowań, popularyzatorka wiedzy biologicznej i niestrudzona obrończyni przyrody.

Anna Kamińska przedstawiła tę arcyciekawą postać z dużym obiektywizmem, nie ukrywając słabostek i przywar swojej bohaterki, ale też nie dążąc za wszelką cenę do wyszukiwania związanych z jej osobą niedopowiedzeń i sensacji. Simona Kossak jawi się w tym ujęciu jako ktoś równie godzien szacunku i pamięci, jak jej utalentowani plastycznie lub literacko krewni. A podziwu nawet bardziej, bo przecież przez całe lata nie miała nikogo, kto by ją wspierał materialnie (porównajmy tylko jej młodość z młodością pradziadka, dziadka i ciotek, którym majątki rodziców pozwalały na kształcące podróże!) ani emocjonalnie (wróćmy chociażby do tak pięknie opisanego w „Marii i Magdalenie” Samozwaniec dzieciństwa tychże ciotek, które co prawda też poddawane były wychowawczej musztrze, ale równocześnie obdarzane przez „Tatkę” i „Mamidło” niezmierną czułością i obsypywane pochwałami za każdą próbę artystycznego wyrażenia swojej indywidualności) – a jednak zdołała znaleźć swoją drogę do szczęścia i samorealizacji. Doskonale się czyta
tego rodzaju biografie, a dodatkowej przyjemności dostarcza bardzo udana szata graficzna z masą archiwalnych zdjęć (z których najpiękniejszym i najbardziej wyrazistym jest to na okładce). Uważny czytelnik wyłapie wprawdzie w trakcie lektury garstkę literówek (z których trzy warto tu wypunktować, by zmienione brzmienie wyrazów nie wprowadzało czytelnika w błąd: elementy staropolskiej odzieży, w jakie przebierali się studenci na juwenaliach, to nie „germaki i topieniaki”[97], lecz giermaki i kopieniaki, a ptaki, które padały ofiarą łowieckich zapędów Jerzego Kossaka, to nie „krzyki”[211], tylko kszyki), nie jest ona jednak w stanie zepsuć wrażenia profesjonalizmu, towarzyszącego każdemu etapowi przygotowywania biografii. A kiedy przeczytamy zamieszczony na końcu, zaadresowany w zaświaty list autorki, to i łza się w oku zakręci…

Wybrane dla Ciebie

Zmiany w T.Love. Hirek Wrona: to może być dla nich artystycznie ożywcze
Zmiany w T.Love. Hirek Wrona: to może być dla nich artystycznie ożywcze
Halestorm w Polsce już 30 października w COS Torwar
Halestorm w Polsce już 30 października w COS Torwar
Nie żyje Barbara Szczepuła. Kronikarka i reportażystka miała 79 lat
Nie żyje Barbara Szczepuła. Kronikarka i reportażystka miała 79 lat
T.Love rozstaje się z Janem Benedekiem. Muniek Staszczyk: To trudne małżeństwo, które się rozpadło. Znów
T.Love rozstaje się z Janem Benedekiem. Muniek Staszczyk: To trudne małżeństwo, które się rozpadło. Znów
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków.  "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków. "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"